Shadow biegł do domu przez las. Nie zwracał uwagi na gałęzie czy dołki. Musiał jak najszybciej porozmawiać z matką o Naznaczonych, o tym aniele i w ogóle o wszystkim. Gdy wreszcie dotarł do gospodarstwa szybko otworzył drzwi i wpadł do domu. Na stole leżał świeżo upieczony chleb dlatego tez w powietrzu unosił się zapach pieczywa. Dom był pięknie wysprzątany, a na stole leżały świeże kwiaty. Obok leżała maleńka karteczka, ale Shadow nawet na nią nie popatrzył.
Stanął i zobaczył swoją matkę leżącą na łóżku. Podszedł do niej i próbował obudzić. Chłopakowi napłynęła łza do oka i popłynęła po policzku, by wreszcie wsiąknąć w drewnianą podłogę. Stanął prosto i wyszedł na zewnątrz. zaczął padać deszcz. Shadow pozwolił mu go zmoczyć. Poczuł żal do wszystkiego co żyje nawet do siebie samego. Popatrzył w górę i szepnął "Dlaczego zabierasz mi kogoś kto jest mi tak drogi? Dlaczego?" i rozpłakał się jeszcze bardziej.
Wieczorem pragnął sam zginąć. Co miał robić na tym beznadziejnym i niemiłosiernym świecie zupełnie sam? Po co mu było życie? Wziął sztylet, który kiedyś należał do jego ojca i przyciągnął do piersi. Wtem pojawił się jakiś anioł. Nie był wcale przyjazny. Otaczał go mrok. Shadow przestraszył się go. Demon powiedział:
- Witaj Shadow.
- K..k..k .. kim je..ss..teś? - zapytał jąkając się chłopak.
- Nie poznajesz własnego ojca? O jak mi przykro. Ale teraz nie czas na czułości.
- Nie możliwe byś był moim ojcem. On walczył na wojnie. Zginął. I .. i ... nie wierzę ci.
- To uwierz, bo to ja zabrałem twa ukochaną matkę, a teraz chce zabrać ciebie. Tylko wbij sobie ten sztylet prosto w serce. A i jeszcze coś. Chciałeś znać historię Naznaczonych ... - nie dokończył, bo przeszkodził mu Anioł Dobra: - Shadow błagam cię nie rób sobie krzywdy. Inaczej proroctwo nie zostanie dokonane. Odłóż proszę cię nóż.
- Nie słuchaj jej, źle gada. Wbij go w swoje serce, a na zawsze będziesz z matką.
- Zamilcz demonie! - krzyknęła kobieta objawiona jako Anioł Dobra. - Shadow posłuchaj ty nie zaspokoisz swej samotności tym, że dołączysz do nieba tak jak twoja matka. Ty potrzebujesz miłości, która ma pewna dziewczyna. Musisz żyć inaczej światem zawładną demony takie jak twój ojciec Mar. Posłuchaj mojej dobrej woli, a co najważniejsze posłuchaj serca.
Shadow nie wiedział co w tej trudnej sytuacji miał zrobić. Wybrał jednak życie. Demon krzyknął i znikł, a kobieta kiwnęła głowa i odeszła.
Następnego dnia odbył się skromny pogrzeb. Chłopak stał przy grobie wraz z dwoma grabarzami oraz z pastorem, który odmówił modlitwę za duszę zmarłej. Postanowił pochować ją przy drzewie, które kochała. Po uroczystości szesnastolatek został przy samotnej, niewartej nic usypanej ziemi.
- Będzie ci dobrze mamo. Myślę, ze odnajdziesz nowy dom i zawsze będziesz mi pomagać - powiedział i położył różę na ziemi tuż obok grobu.
Chłopak odszedł. Miał zaczerwienione oczy od łez. Czuł, że zaraz sam umrze. Jednak to będzie śmierć bez pastora i żadnych rytuałów, bo Shadow nie ma nikogo, żadnego przyjaciela.
_______________________________
Przepraszam za długa nieobecność, postaram się pisać częściej :)
No wspaniale i nareszcie, nie mogę soę doczekac dalszych zdażeń.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, nareszcie się pojawił długo oczekiwany wpisik :) Czekam na ciąg dalszy i zapraszam na mój blog :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, dodaj coś szybko :)
OdpowiedzUsuńWróciłam na bloga http://krollew-dalsze-zycie.blog.pl/ a tu masz II serię tej historii http://krollew-dalsze-zycie-sezon-ll.blogspot.com/
Pozdrawiam Lwica Lila (Lila640) mam nadzieję że wpadniesz i zostawisz ślad :*
Dzieki, na pewno wpadnę po południu. Bajo ;)
UsuńZostałaś nominowana do LBA ♥
OdpowiedzUsuńWięcej u mnie na:
http://www.wedreamoutload.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html?m=1 :)