piątek, 24 stycznia 2014

Prolog



   Wszystko zaczęło się od nocy. Była ona piękna i bardzo radosna, bo tej właśnie nocy na świat przyszła mała dziewczynka. Jej rodzice bardzo się cieszyli, że ją mają. Mieli jednak jedno zmartwienie.
Dziewczynka nie była do nich w ogóle podobna. Pierwszy zaczął na ten temat rozmowę Kaleb:
- Nie martw się Sonia. To na pewno przyjdzie z wiekiem - pocieszał żonę ojciec dziecka.
- A jeśli nie - martwiła się Sonia.
  Sonia miała rację. Dziewczynka, którą nazwano Lily nigdy się nie zmieniła. Nadal miała niebieskie oczy i czarne jak noc włosy. Była jednak bardzo śliczna i wszyscy we wsi, w której mieszkała bardzo ją kochali. Była uczynna i pracowita. Potrafiła pomagać innym bez jakiejkolwiek prośby. Miała też niezwykłą moc. Potrafiła czytać w myślach i gdy tylko spojrzało się w jej piękne oczy łza zakręciła się w oku.
   Rodzice byli z niej bardzo dumni, bo bardzo im pomagała. Inni ludzie mieli o niej dobre zdanie. Jednak Lily była smutna. Pewnego dnia Sonia zapytała:
- Lily co się stało?
- Nie wiem mamusiu, ale czuję się samotna. Nie ma tu żadnego dziecka, z którym mogłabym się bawić i to jest takie niesprawiedliwe - powiedziała wówczas pięcioletnia dziewczynka.
- Jak to? A Cleo? Albo Suzy?
- One nie są fajne i przezywają, ja nie chcę się z nimi bawić. Potrzebuje kogoś kto jest taki jak ja, kto mnie zrozumie będzie mnie naprawdę lubił.
- Rozumiem - odpowiedziała Sonia i popatrzyła na córkę po czym zawołała Kaleba i zaczęła z nim rozmawiać mówiąc Lily by poszła się pobawić. Dziewczynka od razu posłuchała i poszła na podwórko. Rodzice patrzyli na nią przez okno. Mała bawiła się z psem. Sonia nagle powiedziała przerywając ciszę:
- Lily mówiła, że nie ma żadnego przyjaciela. Tak pięknie mi o tym opowiedziała.
- Tak wiem słyszałem. Nie wiem co mam na to powiedzieć. A może by tak wysłać ją do mego brata Arego?
- Nie to zły pomysł. Przecież ona jest jeszcze taka mała i nie możemy pozwolić by zgubiła się w zamku Arego. A z reszta gdzie mogła by się tam zaprzyjaźnić i z kim?
- No nie wiem, ale byłaby to dla niej jakaś odmiana, nieprawdaż?
- Nie wiem. Nie mam do tego głowy dzisiaj. Pomyślimy o tym jeszcze kiedyś, a teraz chodźmy do niej. Widzę, że jest zmęczona jak ja sama.
   Jej mąż na tym przystał i poszedł po córkę. Mała nie chciała iść spać, ale po 5 minutach zasnęła w rękach ojca. Kaleb spojrzał na nią i zaniósł ją do łóżka. Gdy przykrył ją kołderką szepnął:
- Co z tobą będzie Lily?
                               
                             *                   *                    *

   Tego samego dnia w innej części kraju również spać poszło dziecko. Mały chłopiec usnął w rękach matki, bo tylko ją miał. I tak zakończyły się pierwsze lata dzieci nocy. Wielka niewiadoma czekała na nich w przyszłości ...









3 komentarze:

  1. No, no, to naprawdę zapowiada się ciekawie.Dodaję do obserwowanych i proszę pisz szybko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeej! Zapowiada się nieźle. Czekam na kolejną nocię.

    OdpowiedzUsuń